sobota, 10 października 2009

Minął tydzień

To już siedem dni bez papierosa! Właśnie w ubiegłą sobotę przestałem palić. Nie jestem jeszcze wolny od nałogu, ale wszystko wskazuje na to, że to za kilka tygodni nastąpi. Myśl o życiu bez papierosów i champixu jest budująca. Wczoraj jednak była mała wpadka. Wypaliłem pół papierosa, ale to było podczas imprezy, przy piwie, w dymiącym towarzystwie. W "normalnych" warunkach nic takiego mi się nie zdarza. Dom wolny jest od innych palaczy i to też ułatwia, bo nie ma sytuacji skłaniających do zapalenia. Papieros był niedobry (poczułem dopiero po wypaleniu połowy), ohyda, nie wiem jak mogłem codziennie wypalać trzydzieści takich. Zastanawiam się czy ograniczać te imprezy, żeby nie było okazji... tak mi radzą, ale czy to oby dobre rozwiązanie... Przecież powinienem przyzwyczajać się do niepalenia także w tych okolicznościach. Unikanie ich w obawie przed zapaleniem nie jest dobrym rozwiązaniem. Tak mi się wydaje. Wszystkie machy jakimi zaciągnąłem się w tym tygodniu były w trakcie imprezy. Widocznie jeszcze w tych okolicznościach nie daję sobie rady (alkohol), ale nie jest też aż tak źle jak na pierwszy tydzień bez papierosa. Z czasem odwyknę od tego papierosowego przyzwyczajenia. Będzie tak na pewno.

piątek, 9 października 2009

Champix nie taki zły

Właśnie przeczytałem o najnowszych badaniach Brytyjczyków nad działaniami niepożądanymi Champixu. Jak już pisałem wcześniej pojawiły się zarzuty (głównie w Kanadzie, USA i Wlk. Brytanii) jakoby Champix wywoływał depresję, myśli samobójcze czy też samobójstwa i wypadki drogowe. Doszło do tego, że w USA na opakowaniach Chantixu nakazano drukowania wielkimi literami specjalnych ostrzeżeń na wzór tych drukowanych na opakowaniach papierosów, ostatecznie nie wiem czy zostało to zrealizowane. Te doniesienia nie były dla mnie zaskakujące. To przecież nic dziwnego, że depresja występuje u osób odstawiających silnie uzależniającą substancję. Taki objaw wystąpiłby niezależnie od tego jakiego leku ktoś używa. Być może większa liczba osób (w porównaniu do innych leków) zgłaszała takie objawy, ale pewnie wynika to z większej skuteczności Champixu w porównaniu do innych leków pomagających rzucić palenie  (np. Zybanu zawierającego bupropion) i więcej osób nie paliło - jak na ironię - mając objawy w postaci depresji. 

W końcu ktoś zabrał się za naukowe sprawdzenie tych działań ubocznych. Na Uniwersytecie w Bristolu grupa naukowców przestudiowała historię 80,660 pacjentów, którym przepisano lek łagodzący objawy odstawienia nikotyny (Champix, Zyban, plastry nikotynowe) i nie znaleziono powiązania pomiędzy zażywaniem warenikliny z samookaleczeniem, depresją czy myślami samobójczymi. Badacze zwracają jednak uwagę, że powiązanie z samobójstwami powinno być sprawdzone w innej bazie danych medycznych. Badania zostały sfinansowane przez Britain Medicines and Health Regulatory Agency, a ich wyniki opublikowane w British Medical Journal.

Więcej info:
Pisali o tym:

czwartek, 8 października 2009

Dzień piąty za mną


Oj nie było dzisiaj łatwo. Przetrwałem bez papierosa, ale to był najgorszy dzień od kiedy biorę Champix. Stale po głowie chodziło mi jedno "ale bym sobie zapalił". Dziwne, bo w zasadzie głodu nie czułem, ale coś bym zrobił z rękami, pomachał nimi wdychając tę smołę... tak mi dzisiaj tego brakowało! W pewnym momencie byłem już bliski pójścia do kiosku, zakupienia papierosów i zapalenia, ale jakoś udało mi się powstrzymać. Jak sobie poradziłem? No cóż, zająłem się czymś innym, żeby o tym nie myśleć, poszedłem do pokoju obok i zagadałem współpracowników na jakiś luźny temat, wywiązała się krótka dyskusja, pośmiałem się (to pomaga) i jakoś przeszło. Wiem jedno. W takich momentach trzeba sobie natychmiast przypomnieć, albo mieć spisane na kartce wszystkie "minusy" palenia i zacząć robić coś innego niż w chwili kiedy ciągnie do fajki. Trzeba rzucić wszystko i chociaż na moment zająć się czymś innym, najlepiej bardziej absorbującym. U mnie to zadziałało.

Myślę sobie dlaczego akurat dzisiaj wystąpił u mnie taki dół. Wydawało mi się, że najgorsze już za mną. Ponoć, ale to dosyć luźna informacja, najgorsze są pierwsze trzy dni, a tu, piąty dzień i taki numer... Po dogłębnym przemyśleniu sprawy dochodzę do wniosku, że powody mogą być co najmniej dwa.

Po pierwsze primo to jest piąty dzień nowego życia. Porządek dnia nie jest już podporządkowany papierosom, nie ma takich punktów programu. To istotna zmiana skoro jeszcze 10 dni temu wypalałem 30 papierosów dziennie, a to znaczy, że średnio przez 16 godzin na jawie co 30 minut paliłem. Teraz tych co trzydziestominutowych "przyjemności" nie ma i dzień biegnie niezakłócony od przebudzenia do zaśnięcia. Nie ma tych chwil z dymkiem, często był to czas na przerwę w pracy, odsapnięcie, wyciągnięcie nóg. Moje ciało i mój mózg musi się przyzwyczaić do tego, że kiedy jestem w pracy osiem godzin to te osiem godzin pracuję, a jeśli nawet mam chwilę przerwy to nie polega ona na odejściu od biurka, wyjściu na zewnątrz, zapaleniu i powrocie do biurka. Dzisiaj nawet zauważyłem pierwszy objaw tego siedzenia - zabolały mnie pośladki. Przy takim bieganiu na fajkę człowiek bądź co bądź to trochę się ruszał. Różnica pomiędzy tym co było przed rzuceniem, a tym co jest teraz jest ogromna i ja to muszę jakoś ogarnąć. Tak jak przyzwyczajałem się do palenia, tak teraz muszę przyzwyczaić się do niepalenia. Dzisiejsze zwątpienie mogło być w wyniku zmęczenia tą zmianą. Ja różnie znoszę zmiany, ale najczęściej męczą mnie one.

Drugi powód mojego dzisiejszego zwątpienia to być może pogoda. Dzień taki jesienny, mocno wieje, pada, ciśnienie w dół, 15 st. C. Wcześniej w takim dniu wyszło się na papieroska, zapaliło i - pozornie tylko - świat stawał się lepszy. Wiadomo, że tak naprawdę przez zapalenie musiałem doprowadzić się do odpowiedniego stanu zadowolenia związanego m.in. z poziomem dopaminy w mózgu.

Tak oto wytłumaczyłem sobie ten ciężki dzień. Dumny jestem z siebie, że mimo wszystko nie zapaliłem. W zasadzie to powinienem podziękować odkrywcom czampiksu, bo to wareniklina w nim zawarta pozwala mi na funkcjonowanie bez dymka.

poniedziałek, 5 października 2009

Już trzy dni

Ani jednego papierosa, zero, null! I przychodzi to dosyć łatwo. Ale jestem z siebie dumny, to już trzy dni jak nie palę. Wcześniej wydawało mi się to niemożliwe, bez papierosa wytrzymywałem raptem do południa, a tu proszę. Ani z plastrami, ani z tabletkami nic takiego mi się nie udało. Oczywiście nie jest tak różowo. Champix łagodzi znakomicie objawy odstawieniowe, ale nawyki są i będą jeszcze przez jakiś czas. Z nimi muszę radzić sobie sam. Nastrój mam średni, ale jak na to co dzieje się teraz z moim organizmem to i tak jest w porządku. Niestety tej nocy nie spałem dobrze. To była pierwsza taka niespokojna noc od lat. Podejrzewam, że to właśnie przez brak nikotyny, albo też przez wczorajsze całodzienne obżarstwo do późna. Dziś już tak się nie objadam, wcinam marchewkę. Mam nadzieję, że zasnę i dośpię spokojnie do rana.

Ech, po 13 latach palenia... nie dawałem wiary... moje życie zmienia się na lepsze. Jestem pewny, że się uda i na zawsze odstawię fajki :-)

niedziela, 4 października 2009

Nie palę



Wczoraj był ten pierwszy dzień bez papierosa. Mam już za sobą prawie dwa dni bez fajek. Nic nie pisałem, bo nie było łatwo, przetrwałem jednak do dzisiaj i to jest ponoć dobry znak - większość rzucających poddaje się w ciągu pierwszych 24h. Nie wiem czy to też dotyczy osób biorących czampiks, ale pozytywne działanie tego leku jest nieocenione! 

Szczerze mówiąc to myślałem, że będzie lżej. Przecież od kilku dni wypalałem dziennie tylko kilka papierosów. Głodu nikotynowego nie odczuwam, fizycznych objawów odstawienia też nie mam, ale chodzi za mną ten papieros, jestem permanentnie niezaspokojony, czegoś mi brakuje. Dzisiaj jest już trochę lżej, ale wczoraj momentami myślałem, że eksploduję.

Poszedłem na całość i pierwszego dnia bez papierosów wybrałem się ze znajomymi do klubu. Wszędzie dym, z każdej strony ktoś z papierosem, jedno piwko, drugie piwko... wziąłem tylko dwa machy, ale papieros nie sprawił mi już takiej przyjemności i cała impreza odbyła się bez papierosa. Ostatecznie wypiłem trochę za dużo.

Dziś, drugiego dnia bez fajek poza wyjściem na basen nie robię nic. Leżę, objadam się i oglądam TV. Mam spadki nastroju, potrzeba zapalenia jest, ale nie tak silna. Mam nadzieję, że ten stan nie będzie trwał w nieskończoność, bo pęknę od jedzenia i w końcu oszaleję w związku z tym podłym nastrojem. Nie jestem jednak nerwowy, wręcz przeciwnie, jestem ospały i zobojętniały. Póki co mogę nic nie robić, ale jutro trzeba już do pracy iść. Pojawią się codzienne przyzwyczajenia do palenia. To będzie jednak już trzeci dzień bez papierosów i myślę, że nie będzie tak źle.

Medycyna idzie naprzód. Mój mózg został konkretnie oszukany. Nie paliłem, a czuję się jakbym zapalił... niezłe.